Dzisiejszy post jest swego rodzaju wyjątkowy, bo pisany z chwilowo innego miejsca zamieszkania, a mianowicie z Coventry. Jestem w Anglii od dobrych kilkunastu godzin i jeśli dobrze pójdzie to zabawię tu około dwa miesiące. Mam jednak nadzieję, że nie będzie to miało wpływu na moją blogową twórczość. Mam kilka zaległych wpisów w zapasie, a już będąc tutaj na miejscu widziałam sporo ciekawych rzeczy o których koniecznie będę musiała coś napisać!
Dzisiejszy
prezentowany przeze mnie manicure to wykonanie sprzed kilku dni. Nie
widać tego dobrze na zdjęciach końcowych, ale na pazurkach jest
żółto-limonkowy gradient, który zatarł się trochę po zrobieniu stempli.
Użyte lakiery to Essence The gel nailpolish #27 " don't be shy!" oraz Vollare Da vinci,
którego dokładnej nazwy nie potrafię teraz dokładnie ustalić. Lakier
ten mam od dobrych kilku lat i przez ten czas w ogóle nie stracił swojej
konsystencji.
Płytka, za pomocą której wykonałam to zdobienie to oczywiście JQ-01, jedna z moich ulubionych, do których zawsze chętnie wracam.
A będąc już przy temacie wyjazdu, znacie może jakieś lakiery, które warto kupić w Anglii w sklepach stacjonarnych albo online? Oczywiście nie licząc MoYou London, bo co do tej marki to mam już poważne plany zakupowe ;)
Bardzo ładne mani :)
OdpowiedzUsuńŁadne wzorki ;)
OdpowiedzUsuńMa tą sama płytkę i bardzo lubię wszystkie wzory z niej )
OdpowiedzUsuńPięknie! Jak letnio! Jak....minionkowo :P
OdpowiedzUsuńAle obłędna transformacja bloga !!!! ŁAŁ ŁAŁ ŁAŁ - aż mi słów zabrakło !!! Zazdroszczę wypadu do Anglii - baw się dobrze :)) a MoYou London też zazdroszczę - będę podziwiać co z nich stworzysz ;))
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! ;* Szalenie mi miło, że się podoba ;)
UsuńCudeńka. Widziałam ten lakier Essence w drogerii i od razu go pokochałam, ale mam już za dużo lakierów ;c
OdpowiedzUsuńuwielbiam limonkowe lakiery, le niestety bardzo źle wyglądają na pazurkach, co do płytki - chciałam się sama na nią połasić, ale obawiałam się właśnie takiego odbicia ich na pazurkach jakie wyszło u Ciebie - zniekształcone.. co do gradientu - coś tam widać, ale niewiele, aparaty czasem powinny wstydzić się tego jak oddają kolory, zwłaszcza miętowy... wrr :)
OdpowiedzUsuńWiesz co, te niedociągnięcia to bardziej moja wina niż płytki, lub ewentualnie lakieru do stempli. Inny wzór wyszedł o wiele lepiej, także polecam ją jak najbardziej! ;)
UsuńWyszło bardzo efektownie :) Podoba mi się :) Życzę oczywiście niezapomnianych wrażeń w Anglii :D
OdpowiedzUsuńDodatkowo chciałam Cię poinformować, że zostałaś przeze mnie nominowana do zabawy "Liebster award" i zachęcam Cię do wzięcia udziału :) wszystkie informacje znajdziesz u mnie na blogu.
Pozdrawiam :)
Ooo.... bardzo mi miło, już sprawdzam co to! ;)
UsuńPo pierwsze świetne zdobienie, a po drugie zgadzam się z INESWORLD , zmiana bloga na WIELKI PLUS:)))
OdpowiedzUsuńooo ja też chętnie się dowiem jakie lakiery warto kupić :) myślałm, że te lakiery z essence są słabe, a ja mam jeden i wiem, że nie ostatni ;)
OdpowiedzUsuńwygląda ekstra!
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej przekonuję się do żółtych lakierów.
Ładnie, lubię limonkę. A w Anglii kupiłabym Barry M i zauważyłam, że sieciówki miewają fajne lakiery. Np. Marks&Spencer.
OdpowiedzUsuńO taaaaaak, Barry M to zdecydowanie cudeńka, a do tego ponoć niektóre się świetnie nadają do stempli <3
UsuńŁadnie, lubię limonkę. A w Anglii kupiłabym Barry M i zauważyłam, że sieciówki miewają fajne lakiery. Np. Marks&Spencer.
OdpowiedzUsuń