Jakiś czas temu wspominałam o moich przygotowaniach do manicure hybrydowego (pierwsze zakupy, szkolenie itd.). Obecnie mam go na paznokciach już drugi raz, więc czas najwyższy na pierwsze spostrzeżenia no i co najważniejsze - zdjęcia. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że zapewne dużo jeszcze nauki przede mną w tym temacie, także będę bardzo wdzięczna za wasze opinie i komentarze ;)
Na wstępie chcę wspomnieć, że ten post miał wylądować na blogu blisko... tydzień (!) temu. Wszystko pięknie już było przygotowane, ale wystąpił problem z załadowaniem zdjęć. Klikając na 'wstaw obraz' wyskakiwał błąd "Bad Request Error 400". Czekałam dzień, dwa, trzy, jeszcze więcej, w nadziei, że może akurat samo się naprawi, a jak się okazało wystarczyły najprostsze metody: usunięcie pamięci podręcznej i wyczyszczenie ciasteczek. Może dla większości z was to sprawa oczywista, ale jeśli nie, to może akurat na przyszłość zaoszczędzę tym komuś stresu i nerwów ;)
Ale wracając do tematu, gwiazdą dzisiejszego dnia jest przepiękny Semilac "Cobalt" #018 - na chwilę obecną zdecydowanie mój ulubiony kolor z lakierów hybrydowych. Muszę też zaznaczyć, że prędzej nie byłam fanką tego koloru, kupiłam pod wpływem chwili, bo spodobał mi się jego odcień na zdjęciu, ale mając go na żywo na paznokciach jestem zachwycona ❤
Można powiedzieć, że robiąc to zdobienie porwałam się jak z motyką na słońce. Zachciało mi się zrobić gradient (czy może ombre?) i dodatkowo jeszcze ręczne zdobienie na palcu serdecznym, co jest moim totalnym debiutem, bo zdobień takowych - co dziwne - nie robiłam jeszcze nigdy.
Drugi użyty lakier to oczywiście Semilac "Lazure Dream" #000.
Może za bardzo tego nie widać, ale na niektórych paznokciach jest lekko pościerany lakier od strony wolnego brzegu. Niby normalnie tego nie widać, ale ja to dostrzegam i taki właśnie szczegół wyjątkowo mnie irytuje. I tutaj pojawia się moje pytanie do was. Czy to może być wina zbyt cienkich warstw lakieru? Czy to tylko i wyłącznie zły top? (top nie jest z Semilaca).
Prawie bym zapomniała o moich zdjęciach z pierwszej testowej wersji hybryd. Użyty lakier to Bling #53, kupiony na Aliexpress.
Też zamierzam zabrać się za hybrydy. Bardzo podoba mi się to niebieskie mani :)
OdpowiedzUsuńśliczne mani :)
OdpowiedzUsuńA malowałaś na zakładkę?
OdpowiedzUsuńTu jest pokazane akurat na zwykłym lakierze http://bottle-of-happiness.blogspot.com/2013/07/malowanie-na-zakadke.html ale mniej więcej o coś takiego mi chodzi ;-)
Taki sposób pomaga na ścieranie się lakieru z końcówek ;-) Na hybrydach też się sprawdza.
Zawsze maluję na zakładkę, zarówno hybrydy jak i zwykłe lakiery, wręcz mam małego hopla na tym punkcie ;D
UsuńTez kiedyś miałam taki problem jak Ty z załadowaniem zdjęć. Teraz już na szczęście wiem co w takiej sytuacji zrobić ;))
OdpowiedzUsuńCo do mani - mi sie bardzo podoba ;)
Początki, a jak ładnie wyszlo :)
OdpowiedzUsuńTo gradient :) I to bardzo ładny :)
OdpowiedzUsuńAle kolory, wyszło idealnie moim zdaniem jak na początki! :-)
OdpowiedzUsuńWyszło cudnie!!!
OdpowiedzUsuńJak Ci się ściągało ten lakier bling bo jest ich sporo na allegro i też zastanawiam się nad ich zakupem.
Co do ścierania to może być wina topu. Mam różne topy i niektóre się obkurczają przez co robią się ostre na końcach z czasem.
Co prawda nie mam jeszcze porównania z innymi, ale całkiem nieźle schodził, nie miałam problemów ;)
Usuńpoczatki ale jakie perfekcyjne!- bardzo mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńpoczatki ale jakie perfekcyjne!- bardzo mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńejjj ten niebieski mani jest cudownY! :O
OdpowiedzUsuńTen niebieski muszę mieć;))
OdpowiedzUsuńŚliczne mani :) Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńJa nawet z Topem semilac miewam problem ze scierającymi się końcówkami :/
OdpowiedzUsuń